poniedziałek, 4 lipca 2016

Świadectwo nawrócenia taksówkarza

Pierwsze niesamowite spotkanie po przylocie do Limy.
Jest ranek 7:10, przyjeżdża mój taksówkarz 30min przed czasem, a w Peru to ewenement. Pan zabiera mnie na lotnisko na lot do Iquitos. Zagaja miło rozmowę, opowiadam mu o celu mojej podróży, o wolontariacie misyjnym. Javier włącza radio z piosenkami uwielbieniowymi.
Bardzo lubię “canciones de alabanza” polecam np Marcela Grande- Supe que me amabas(zrozumiałam, że mnie kochasz). Upewniam się czy dobrze z melodii wyczuwam, że to ten rodzaj muzyki bo nie słyszę słów, Javier potwierdza i zaczyna opowiadać mi o swoim niedawnym nawróceniu.
Opowiada o tym jak pomimo tego, iż chodził z mamą do kościoła protestanckiego jako dziecko nie wierzył, a koncepcja Boga wydawała mu się jakaś trudna do pojęcia i nie interesowała go. Słyszał jednak i obserwował zmiany jakie zaszły w życiu jego 18letniego syna, który się nawrócił. Chcąc pomóc swojemu wujkowi, który miał dość smutną historię życia namówił go na wspólny wyjazd, rekolekcje tylko dla mężczyzn. Pomimo tego, iż wtedy sam do końca nie był przekonany do tej idei, pomoc wujkowi była dla niego priorytetem. Matka Javiera powiedziała mu, żeby był przygotowany na nieoczekiwane wypadki i przeciwności, które będą pojawiać się na drodze aby zniechęcić go do wyjazdu. Przekonał się o tym gdy m.in. zepsuła mu się część w samochodzie, której wymiana kosztowała 500soli (około 500zł) i gdy bił się z myślami wiedząc, że wyjazd wypada w weekend co dla tutejszego taksówkarza jest głównym dorobkiem.
No nic, stawiając czoła wszelkim przeciwnością dotarli na rekolekcje. Łącznie brało w nich udział 180mężczyzn.Wielkim zaskoczeniem dla Javiera był sposób prowadzenia i zwracanie uwagi pastorów na ich dzieciństwo, rany jakie zostały zadane im jako dzieciom czy nadużycia, których ktoś się na nich dopuścił. Obserwowanie zmiany u mężczyzny, który na początku rekolekcji stał ze skrzyżowanymi rękami nie odpowiadając ani nie biorąc udziału we wspólnym śpiewie pieśni uwielbienia, było dla samego Javiera świadectwem. Pastorzy poprosili osoby, które wątpiły w to co się tu działo na sam przód i ów mężczyzna również wyszedł. Po jakimś czasie pomału widać było jak zaczyna się w nim coś zmieniać, podnosi ręce w geście uwielbienia, aż w końcu padł na kolana płacząc jak dziecko, otwierając się przed Bogiem.
Pastorzy poświęcali wiele uwagi relacjom rodzinnym, tym czy doświadczyli miłości w rodzinie, bo przekłada się to na uwierzenie, że naprawdę Bóg jest Miłością i chce naszego dobra. Zwracali tez uwagę na sferę seksualną i jej duże znaczenie dla życia jednostki i rodziny. 
Javier wyznał mi, że dopiero na tych rekolekcjach pierwszy raz wyznał, iż jako dziecko jeden z jego wujków próbował go zgwałcić. Mówiąc to łzy płynęły mu po policzkach(a ja martwiłam się żeby Św. Krzysztof czuwał nad naszą drogą na lotnisko. Nosił tą ranę i poczucie wstydu całymi latami i dopiero na rekolekcjach po raz pierwszy powiedział o tym głośno. Potem gdy miał już rodzinę namawiał żonę do aborcji ich pierworodnego syna (który przysłużył się do jego powrotu do Boga), życie i przyjście na świat syna zawdzięcza właśnie wujowi, którego przywiózł na rekolekcję, gdyż odwiódł go od tego pomysłu. Dopuścił się też zdrady swojej żony z jej siostrą. Dopiero te rekolekcje uzmysłowiły mu ogrom ran, których zaznał ale i które wyrządził innym, ale też zmotywowały go do budowania piękniejszego życia na Bogu i prostowania ścieżek swojego życia.
Jeżeli chodzi o nawrócenie jego syna to po jednych z rekolekcji, na które namówiła go znajoma ze studiów, wrócił odmieniony.  Wyznał rodzicom, że problem i brak motywacji do studiowania jest spowodowany jego uzależnieniem od gier komputerowych- przeprosił tez rodziców za marnotrawienie pieniędzy jakie oni wydawali na jego edukację. Następną w kolejności do nawrócenia była mama, której nie trzeba było długo namawiać na rekolekcje, z których ona również wróciła jakby odmieniona. I jak już wyżej pisałam ostatnim w kolejności był Javier. 


Słuchając historii Javiera pojawiły się we mnie słowa Matki Teresy z Kalkuty, która w rozmowie z dziennikarzem powiedziała, że aktualnie najważniejszą rzeczą na świecie jest ich rozmowa. Ja poniekąd miałam takie wrażenie, niestety lęk przed spóźnieniem się na samolot wyrywał mnie z bycia na 100% obecną w tej rozmowie. Byłam mu bardzo wdzięczna, że zechciał zaprosić mnie i opowiedzieć mi swoją historię- jak sam powiedział ma potrzebę dzielenia się tym z ludźmi czego doświadczył od Boga.


Jak to cudownie pokazuje, że Pan Bóg z rokiem Miłosierdzia nie ogranicza się tylko do kościoła katolickiego. Każdy człowiek- każda dusza jest dla niego na wagę złota. A miłość i godność jaką On nadaje człowiekowi, żaden inny człowiek nie może nam dać. Czy to 18latek, czy 40letni Javier czy jego 70letni wujek- Bóg zawsze nie zważywszy na wiek, sytuację czy popełnione przez nas grzechy zawsze nas szuka i chcę obdarzyć nas swoją miłością. Tak de facto on nas nią zawsze i bezwarunkowo obdarowuje, to my często tego niedostrzegany lub nie chcemy przyjąć, szukając miłości wszędzie tylko nie u Źródła. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz