Wczoraj
prowadziłam krótki warsztat dla animatorów parafialnych z wiosek
dorzeczy Amazonki. Miło było spotkać znajome twarzy, dla których prowadziłam warsztaty na temat samooceny rok wcześniej. Animator
parafialny(animador cristiano) ma funkcję przewodniczenia spotkaniom
modlitewnym z czytaniem Ewangelii oraz przygotowaniem osób z wioski
do sakramentów, gdyż część wiosek jest tak oddalona, iż kapłan
dopływa tam tylko kilka razy do roku. Prowadzenie warsztatów
sprawia mi dużo przyjemności i jest swojego rodzaju przyspieszonym
kursem poznawania społeczeństwa, ich upodobań, wartości i światopoglądu.
Fascynująca dla mnie dziś była możliwość przysłuchiwania się osobom dzielącym się swym doświadczeniem, i tym jak w tych wioskach wyraźnie
zaznaczona jest rola żeńska i męska. Bardzo proszę tu osoby o
feministycznych preferencjach do nieodbierania tego jako czegoś złego,
jest to po prostu inne. Struktura wioski, rodziny jest tu bardzo
różna. Jak jeden z panów podzielił się, iż lubi robić łuki i
inne narzędzia do polowania czy łowienia ryb, poczułam się jakby
ktoś uchylał mi rąbka innego świata. Nasz Zachodni świat tak
przesiąknięty zabawą, prawem do szczęścia, czasu wolnego,
siłowni, kultu ciał i samorealizacji. A tu część osób zna może
kilka wiosek, a nieliczni byli w większym mieście. Ich świat
ogranicza się do wąskiego pola poza domem, codziennego gotowania,
sprzątania i uprawy roli. Przestałam już starać się tłumaczyć i dookreślać tym ludziom co znaczy, że coś sprawia im przyjemność, gdy matki
piszą mi, że sprawia im przyjemność gotowanie czy szycie, lub
sprzątanie. Może właśnie tak jest ich! Świat i struktura tak
inaczej zbudowana, oparta na innych filarach, może właśnie czysty
dom i dobrze ugotowany obiad jest porównywalny do naszych ładnie
zrobionych paznokci i zajęć w centrum fitnessu.
Nie
mówię, że Zachód totalnie się pogubił, ale patrząc jak żyje
tu część osób to aż ciśnie się na usta: Prostoto życia, gdzie
jesteś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz