środa, 13 lipca 2016

Mój pierwszy dzień jako odpowiedzialnej za Comedor

Pierwszy dzień jako tymczasowa odpowiedzialna za Comedor Santa Rita de Casia mam już za sobą. Jak Gabi dobrze mówi, tu człowiek nigdy się nie nudzi, tu zawsze przy sześćdziesięciorgu dzieci coś się dzieje. Mój pierwszy dzień był sprawdzianem z obszaru pierwszej pomocy. Nasza dwunastoletnia Jazmin w domu nadepnęła na zardzewiały gwoźdź, który wbił jej się w stopę na jakieś 2cm. Zawiozła ją inna wolontariuszka na szczepienie przeciw tężcowi(tu obowiązkowe szczepienia szkolne nie istnieją), poza tym musiała wziąć antybiotyk i inny aktywny środek przeciw tężcowi. Ja cieszyłam się, że kość ani nerwy nie zostały uszkodzone. Dobrze, że zainteresowałam się moją podopieczną bo inna dziewczyna tu pracująca porostu przemyła jej ranę alkoholem i tyle. 
Poza tym wolontariusze pracujący z Gabi na co dzień od razu poddają mnie probie na ile jestem konsekwentna, i już pierwszego dnia jeden nagle zniknął niezapowiedzianie, a inni pracownicy zaczęli sprawdzać na ile konsekwentna będę w egzekwowaniu punktualności w przychodzeniu do pracy. Z tymi dzieciakami trzeba być niesamowicie czujnym i reagować szybko- ciągle się coś dzieje. Co uniemożliwia nudę ale i trzeba być przygotowanym na szybki refleks i trzeźwy umysł. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz