piątek, 18 września 2015

Viva Mexico i pożegnanie s.Pauli



Przez cały mój pobyt w Iquitos mieszkam u Sióstr z młodego zgromadzenia Misjonarek Miłosierdzia Przenajświętszego Serca Jezusa. To młode 20letnie zgromadzenie założone w Meksyku. Nie tak często ma się okazję poznać świeżo powstałe zgromadzenie (nie łudźmy się 20lat to bardzo mało w porównaniu do Karmelitanek ;) ), miałam też okazję poznać współzałożycielkę 60letnią Matkę Margaritę………….

 s.Margarita po prawej



Siostry prowadzące dom rekolekcyjny Kanatari były dla mnie jak rodzina. Zawsze uśmiechnięte, robiące sobie psikusy. Nauczyły mnie robić jednego z typowych dań „juane”, wcześniej przyrządzony ryż z kawałkiem jajka, kurczaka i oliwką zawinięty w liść i zagotowany. 


Większość z nich jest Meksykankami (jedna siostra Peruwianka) i co roku organizują obchody święta niepodległości Meksyku- w tym roku również ja się na nie załapałam. Pojechałyśmy na te obchody do Indiany, miasteczka oddalonego od Iguitos godzinę drogi amazonką. Z inicjatywy mieszkańców miasteczka wdzięcznych za obecność 6misjonarzy świeckich i konsekrowanych z Meksyka, zorganizowano małe obchody w urzędzie miasta. My wieczorem kontynuowaliśmy obchody w domu. 


 s.Paula, s.Graciela, s.Sofia, ja w typowej sukience mieksykańskiej, s.Ursula

 Viva Mexico!

Jak się potem okazało moje Siostry z Kanatari nie przyjechałyby na obchody do Indiany gdyby nie dodatkowy powód- s.Paula po ponad 9latach posługi w Indianie zostaje przeniesiona na nową placówkę dla osób starszych w Maksyku. Ludność z wioski zorganizowała jej pożegnanie. Wszystko zaczęło się już w środę o 5rano, gdy chłopcy wraz z nauczycielem muzyki przyszli pod jej okno i obudzili ją serenadami (mananitas). Wieczorem natomiast po dziękczynnej mszy za jej posługę, w maloce(duży namiot pokryty liśćmi palmy) zorganizowano pożegnanie. Mnie zadziwiło to, że wśród występujących była głównie młodzież i to chłopcy, a nie dziewczyny. Chłopcy (każdy grał jak nie na gitarze to na flecie) wykonywali dla Siostry różne utwory i przez łzy dziękowali jej za obecność. Nie było to jakieś tam sobie rzępolenie tylko dobrze przygotowane piosenki, rap, recytacja wiersza. Mi ciężko było powstrzymać łzy szczególnie, gdy jeden z nich, dziękując Siostrze, powiedział, że ona była pierwszą osobą, która mu powiedziała, że ma piękny głos, a dla niego, jako dziecka było to niesamowicie ważne.  Wielu misjonarzy, z którymi rozmawiam zwraca uwagę na duży problem z poczuciem własnej wartości wśród mieszkańców Iquitos czy okolicznych wiosek. S siostra się nie pomyliła...  jak ten chłopak zaczął śpiewać, mnie zatkało, miał głos jak rasowy piosenkarz. Patrzył jej w oczy przez całą piosenkę, ale jak zaczął do niej podchodzić głos mu się załamał ze wzruszenia. 







Dla tych chłopców to nie była tylko jakaś tam sobie zakonnica, ale była dla nich jak matka. W bardzo osobistych podziękowaniach mogłam zobaczyć jak wiele Siostra Paula zrobiła dla nich na poziomie ludzkim i w wymiarze duchowym. Będąc z nimi, świadcząc swoim życiem, przybliżała im Boga- a już ten, co chciał to odpowiedział na to zaproszenie przyjął Jezusa do swojego serca i życia. Bardzo wyraźnie widać różnice między osobami wierzącymi (również innych wyznań). Wiara jest ich kręgosłupem moralnym, daje im też większe zdrowie psychiczne, ład w rodzinie i społecznościach.


 s.Paula(w białym habicie) z młodzieżą 


słowa, które padły w czasie pożegnania s.Pauli:
Misjonarz jest jak ptak, który tak gdzie przylatuje rozradowuje serca słuchających. Śpiewa najpierw w jednym miejscu, a potem odlatuje by swoim śpiewem radować innych gdzie indziej. 


Podczas mojej wizyty poznałam również emerytowaną nauczycielkę, która od 3lat jest w Indianie. Po przejściu na emeryturę w Meksyku zdecydowała się na wyjazd. Osoba pełna energii i radości, dzieci, chłopcy wchodzili na parafię jak do siebie. W sposobie, w jaki z nimi rozmawiała, było tyle matczynego ciepła. Jeden z chłopców był wychowywany przez ojca alkoholika od 6roku życia, dla takiego dziecka osoba jak Ofelia czy s.Paulina to figury matki, której nie ma. 

Wyjechałam z Indiany z pięknymi wspomnieniami tego jak miłość i ofiarność z siebie, swojego czasu i życia może być skarbem dla wielu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz