środa, 2 sierpnia 2017

Pierwsze warsztaty w Humabrillo

Pierwsze warsztaty za mną. To cudowne wrażenie móc znowu być w Iquitos i pomimo wielu trudów związanych z przygotowaniami było warto. Pierwsze warsztaty odbyły się w Huambrillo, domu dla dziewczyn mniej więcej od 5-6 roku życia. Jak w większości przypadków dzieci te nie są sierotami, ale z powodów zdrowotnych rodziców (w tym zaburzeń psychicznych) czy sytuacji ekonomicznej w ciągu tygodnia przebywają w tym domu, a na weekendy wracają do siebie. Warsztaty rozpoczęłam w trakcie przerwy wakacyjnej dzieci związanej ze świętem niepodległości.. Obserwowałam i rozmawiałam z dyrektorką Siostrą Aurelią na temat tych dziewczynek, które pozostały na ten czas w Huambrillo. Niesamowita jest ta nasza potrzeba przynależności, w tym ośrodku bardzo zaznaczają to te dzieci, które nie muszą na weekendy zostawać w ośrodku bo jest jakiś dom do którego mogą się udać. Ta nasza potrzeba tego, że nie jestem wyrzutkiem czy znajdą ale mam DOM (choćby się walił). Nie wszystkie jednak mają na tyle szczęścia.
Warsztaty w tym ośrodku są głównie z nauczycielami i opiekunkami dziewczynek, ale jest również i kucharka i szofer. 



Jak to pewien znajomy ksiądz stwierdził najtrudniejsza grupa do współpracy i słuchania to nauczyciele, psychologowie i księża... no i coś chyba w tym jest (o zgrozo ja również jestem w tej grupie ;) ). Warsztat integracyjny nie należał do najłatwiejszych bo mój wiek działa tu na niekorzyść. Większość Pań jest bliżej 40 lub 50, a tu nagle przychodzi młoda i niby chce im sprzedać prawdę objawioną. Dwie nauczycielki na początku ostentacyjnie próbowały mierzyć siły i sprawdzać na ile będą mogły mnie ustawić i zdyskredytować mnie w oczach innych... na szczęście udało mi się je do siebie przekonać. 



W trakcie warsztatów bardzo podobało mi się to czym podzieliła się Siostra Aurelia, że w tej pracy często musi dużo się zastanawiać co i jak mówić bo nie pracuje się z rzeczami, a żywym człowiekiem i to wymaga delikatności. Wydaje mi się, że chyba wszystkim osobom, a szczególnie pracującym z dziećmi (lub po prostu ludźmi) warto by było to na nowo przypomnieć.
Ja po pierwszych warsztatach wyszłam wypruta z wszelkich sił, choć otrzymałam od grupy pozytywny feedback. Drugie warsztaty na temat emocji już poszły o niebo lepiej, czułam, że nawet mój hiszpański jest na zupełnie innym poziomie niż ostatnio gdy mnie torpedowano i najmniejsze błędy mi wytykano (w dobrej wierze). Grupie bardzo spodobało się ćwiczenie na historyjkach z morałem opartych na emocjach i ich zarządzaniu, poza tym w jednej scence Klay i Corita okazali się świetnymi aktorami :) Większość grupy wyszła z warsztatów z refleksją, iż bardziej muszą kontrolować emocje, nie działać czy mówić pod wpływem chwili. Osoby, które bardziej znają naturę i temperament krajów latynoamerykańskich wiedzą, że impulsywność jest dla nich bardzo charakterystyczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz