czwartek, 3 sierpnia 2017

Wyrazy miłości i moje przyjaźnie

W tym roku postanowiłam zatrzymać się w innym miejscu niż dotychczas. Choć u sióstr w Kanatari było mi dobrze to przy obecnym charakterze pracy i potrzebie gotowania sobie korzystam z gościnności ks.Radka w Iquitos. 
W zeszłą niedzielę poczułam się jak w domu 
Ostatnio wybrałam się w odwiedziny do sióstr w Kanatari i było to bardzo wzruszające spotkanie. Matka Rosario, przełożona domu towarzyszyła mi w zeszłym roku i 2 lata temu, i w trakcie rozmów z nią zakiełkował właśnie pomysł warsztatów szkoleniowych dla pracowników.
Każda z nas mogła podzielić się wydarzeniami minionego roku. Czułam głębię i zaufanie z jakim Matka dzieliła się ze mną pewnymi przeżyciami czy przemyśleniami. Cieszę się, że udało nam się spotkać gdyż za dwa dni leci do Meksyku. Dodatkowym promykiem tamtego popołudnia było to, że dziewczynki z comedoru przyszły i pytały o mnie (były przyzwyczajone, że tu się zatrzymuję). Bardzo jest to miłe, gdy ktoś nas szuka wie, że jesteśmy i chce się z nami przywitać. Ja sama nie miałam jeszcze okazji pójść do comedoru, ale bardzo na to czekam bo choć w tym roku inna jest moja misja to te dzieci wyryte są w moim sercu.
I wisienka na torcie... wracam wczoraj z wieczornych warsztatów, a na krześle przed moim pokojem leży ręcznie wykonana kartka i prezent od jednej z dziewczyn z comedoru. Moje serce oszalało. Obie rzeczy zrobione z taką dbałością o szczegóły i prezent na przywitanie... kolczyki, naszyjnik, breloczek etc. Same skarby, bo wiem, że nie dała z tego co jej zbywało.
Mnie jednak najbardziej urzekły i rozradowały 3 słowa wewnątrz kartki: Gracias por venir (Dziękuję, że przyjechałaś).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz