wtorek, 28 czerwca 2016

Chusteczki jak diamenty

Przyjechałam do Peru już dwa tygodnie temu. Rozchorowałam się pierwszego dnia, a moja grypa bardzo się przeciąga. Na początku ciężko było mi rozróżnić chorobę od przemęczenia związanego ze zmianą czasu i klimatem tu panującym. W aptece sprzedali mi nawet antybiotyk bez recepty- wiedzy jednak im brak bo nikt nie mówi jak długo należy go brać tylko dawkę dzienną sprzedają chyba, że ktoś życzy sobie więcej.W związku z falą grypy aplikowane są darmowe szczepionki pielęgniarki z tego co słyszałam chodzą dom po domu szczepiąc wszystkich którzy mają przynajmniej 13-15lat i są zdrowi.... No na mnie już jest za późno.

W związku z tym, iż zużywam niezliczoną ilość chusteczek udałam się jednego dnia do sklepiku koło comedoru, aby uzupełnić zapas. Pani po upewnieniu się o co mi chodzi poszła szukać produktu deficytowego na zaplecze. Po dłuższej chwili pojawiła się z ostatnią paczką, która wydała mi się dziwna. Opakowanie wydawało się jakby napoczęte a po przeliczeniu okazało się, iż zaiste brakuje jednej sztuki…. W mojej podbramkowej sytuacji tak cieszyłam się z tych 9 nieużytych sztuk, że byłam gotowa zapłacić każdą cenę. Wartość produktu to na prawdę pojęcie względne. Dla mnie tego dnia były chusteczki były więcej warte niż diamenty ;)

żłobek w Santa Clara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz