poniedziałek, 29 czerwca 2015

Zbiórka na wolontariat misyjny

Jednym z najbardziej poruszających doświadczeń przed wyjazdem było dla mnie zbieranie pieniędzy na cel wolontariatu. Po pierwsze spotkałam się z tak miłym przyjęciem i tyloma wyrazami żywego zainteresowania oraz życzliwości, czym byłam bardzo poruszona.
Zbieranie pieniędzy i publiczna prośba o wsparcie finansowe mojego wyjazdu czy jadłodajni nie było zawsze łatwe. Trzeba przekroczyć samego siebie, z dozą pokory zdać się na hojność serca innych.
Bardzo jestem wdzięczna wszystkim osobą, które przez swoją ofiarę chciały wziąć udział w tym dziele misyjnym. Szczególnie poruszające dla mnie były te momenty gdy starsze osoby składały ofiarę 10-20zł, a znając sytuację rent czy emerytur w Polsce, był to naprawdę "wdowi grosz".
Każda osoby, która podchodziła do mnie składając mi życzenia, dodając odwagi lub zapewniając o modlitwie dodawała mi sił i odwagi. Prawdziwie czułam, że nie jadę w pojedynkę, raczej jestem oddelegowana przez żywy Kościół, który nie jest zbudowany z cegieł i marmurów, ale ludzi skupionych wokół Chrystusa tworzących jedną wspólnotę.

Bardzo jestem wdzięczna wszystkim osobą, które wsparły ten cel finansowo i wspierają mnie nieustannie modlitewnie. Szczególnie parafianom mojego rodzinnego Otmuchowa i parafii św.Wincentego Pallottiego w Warszawie.

"Tak bowiem jest: kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg" (2Kor 9, 6-7)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz